Wywiad z Martyną Duchniak
Wywiad z..
Martyną Duchniak – uczennicą klasy IV b
Dlaczego wybrałaś zawód Leśnika?
W mojej rodzinie nikt nie jest leśnikiem, ale
rodzice mają kawałek lasu i już jako młoda osoba pomagałam im w pracach w lesie
i to była dla mnie przyjemność, a nie kara. Tata sam sadził ten las jakieś 20
lat temu, choć nie kończył szkoły leśnej. Ale co ciekawe jest absolwentem
szkoły średniej w Miliczu i zaraził mnie i mojego brata miłością do tego miasta
oraz miłością do lasu. Tata jest piechurem. Często zabierał nas na wycieczki.
Już od dziecka chodziliśmy z bratem dużo po lesie i dlatego obydwoje wybraliśmy
naukę w Technikum Leśnym.
Czy
wiążesz przyszłość z leśnictwem?
Tak, jak najbardziej. To kierunek ciekawy i
opłacalny. Myślę, że to trzeba poczuć, żeby chcieć pracować w tym zawodzie.
Moim zdaniem to praktyczne zajęcia wykazują, czy ktoś będzie chciał pracować w
zawodzie, czy nie. Jeśli ktoś nie
narzeka podczas pracy w lesie, że jest za ciężko, to będzie umiał pracować zarówno w terenie, jak i w
biurze. A ja, jeśli pozwolą wyniki egzaminów maturalnych, chciałabym iść na
studia do Poznania i odbyć staż w swoich okolicach. Bardzo o tym marzę,
ponieważ mieszkam w pięknym i zróżnicowanym terenie i praca nie byłaby
monotonna.
Porozmawiajmy
chwilę o Twoich osiągnięciach sportowych. Wielokrotnie godnie reprezentowałaś
naszą szkołę na różnych zawodach…
Tak i jestem bardzo wdzięczna, że ta szkoła dała
mi możliwość występowania indywidualnie na zawodach. W gimnazjum występowałam w
grupowych reprezentacjach, a występowanie indywidualne jeszcze bardziej
motywowało mnie do trenowania.
A czy
masz osobistego trenera?
W szkole do treningów zachęcał mnie pan Wiesław
Cerazy, który pytał, czy jestem przygotowana i zachęcał bym sobie nigdy nie
odpuszczała, za co chcę mu podziękować, bo zawsze we mnie wierzył. A po szkole
moim trenerem jest mój chłopak, który ma ukończony kurs trenera i już niedługo
będzie prowadził ćwiczenia personalne we własnej firmie, którą właśnie otwiera.
Na treningu nie ma czułości, tylko ciężka praca. Myślę, że także dzięki temu
moje osiągnięcia były możliwe.
A jakie
osiągnięcia sportowe na przestrzeni tych kilku lat zapadły Ci najbardziej w
pamięć?
Wspominam bieg na 10 km w Starościnie, bo w
tym roku przegrałam tylko z panią od wychowania fizycznego i jestem dumna, bo
choć to drugie miejsce, to ja poprawiłam swój czas, a zawsze gdy z kimś rywalizuję,
to bardziej się staram, żeby uzyskać jak najlepszy czas. W pamięć też
zapadł mi bieg na orientację, który organizował pan Leszek Półrolniczak. Myślę,
że dzięki temu nigdy nie zgubię się w lesie (śmiech;)
Wielokrotnie
zdobywałaś dla szkoły medale, a które trofeum ma dla Ciebie największą wartość?
Myślę, że medal od Ministra Środowiska za pierwsze
miejsce w Biegu Tropem Żubra w Białowieży. I nie tylko dlatego, że był to złoty
medal, ale to był bardzo wymagający bieg: opony, węże strażackie, bieg przez
kłody, baloty ze słomą i dlatego mam tak dużą satysfakcję z tego wypracowanego
medalu. A jako zwyciężczyni mogłam posadzić w Białowieży drzewko, co też było
bardzo dla mnie miłym akcentem.
Czy Twój
udział w zajęciach sportowych odbił się na nauce?
Pewnie trochę tak, bo sporo czasu poświęcam
na treningi, a zawody często były w weekend. Moja średnia oscyluje około 4.0,
więc i tak jestem zadowolona z takiego wyniku, bo osiągnięcia sportowe też
sprawiają mi ogromną satysfakcję.
Jaka
jesteś prywatnie?
Jestem wszędzie (śmiech;). Mam dar organizowania czegoś i należę do ludzi, którzy
wiecznie z tego daru korzystają;)
To
pomogło Ci w pracy w Samorządzie Uczniowskim?
Tak, z pewnością, ale też w pracy w Samorządzie Klasowym,
czy w Samorządzie Internatu i muszę powiedzieć, że to była czysta przyjemność
jeśli chodzi o organizowanie różnych imprez, gdy wymyślaliśmy coś na
drodze burzy mózgów. Najbardziej zadowolona jestem z przebiegu Otrzęsin. Poza
tym to miłe uczucie, że klasa mi zaufała, gdy wybrano mnie na Skarbnika i to po
pierwszym miesiącu znajomości.
Co
będziesz wspominać z największym sentymentem?
Szczególnie
wyjazdy na zawody, bo to dało mi możliwość poszerzenia horyzontów, poznania
nowych ludzi, ale też doznania nowych emocji. Byłam mocno zaskoczona, gdy na
zawodach szachowych odkryłam, że te rozgrywki też wyzwalają emocje sportowe i
niezłą adrenalinę.
Jesteś nominowana do tytułu
“Najaktywniejszy czytelnik biblioteki szkolnej w latach 2015-2019”,
stąd moje pytanie: co lubisz czytać?
Szczerze mówiąc, nigdy nie lubiłam czytać książek, ale dzięki temu, że „wyłapała”
Pani mój gust czytelniczy, to mnie pani zaraziła swoją pasją (śmiech;) Moja przygoda zaczęła się od
“Dzienników pisanych w drodze” Richarda Evansa.
Bardzo mi miło, że zaraziłam Cię tym, że
teraz czytasz dla przyjemności;) Zbliżając się do końca naszej rozmowy, może
zechcesz podzielić jakimś wspomnieniem z internatu?
Tych wspomnień jest cała masa. Szczególnie cenię znajomości z internatu,
zwłaszcza z moją współlokatorkę Dominiką i mam nadzieję, że te przyjaźnie
przetrwają całe lata.
Będziesz wracać do Milicza?
Tak. Podobają mi się te tereny. Gdy mieszkałam w internecie, często wychodziłam
na spacery i urzekają mnie walory krajobrazowe i turystyczne Milicza.
Czy wysłałabyś tu Swoje dzieci do
szkoły?
W związku z tym, że ja nic złego o szkole nie mogę powiedzieć, to mam nadzieję,
że kiedyś dzieci pójdą w moje ślady i zarażę ich miłością i pasją do
lasu. Rozumiem jednak, że to będzie ich decyzja, jaki wybrać zawód.
Póki co myślę o najbliższej przyszłości i szczerze mówiąc trochę mnie przeraża
dorosłe życie i dojrzałe wybory, przed którymi właśnie stanęłam. Tym bardziej
miło będę wspominać czas spędzony w szkole, czas młodzieńczego luzu.
Dziękuję za rozmowę.
Agnieszka Herbuś